Wszedłem pod chłodny prysznic, próbując zmyć z siebie wszystkie złe wspomnienia, ale nie pomagało to jakoś szczególnie. Wylałem na siebie sporą ilość płynu pod prysznic rozsmarowując go na ciele. Zimna woda koiła zabliźniające się rany na moich plecach, na co westchnąłem.
Byłem wdzięczny, że mogłem ją zobaczyć, znowu poczuć jej dotyk na ramieniu, przypomnieć sobie jej pocałunek. Wiedziałem, że gdzieś jest, czułem jej bicie serca na swoim i tlące się ciepło w środku, którego Duchy z pewnością nie czuły w normalnych okolicznościach.
Zmyłem z siebie całą pianę i wytarłem dokładnie, chwilę potem również myjąc zęby i ubierając się w bokserki. Harry mówił, że istnieją szanse, że odzyskam skrzydła. Jeśli mam być szczery, w tym momencie gówno mnie to obchodziło. Fakt, byłoby to znaczne ułatwienie przy przeczesywaniu terenu, ale teraz chciałem jedynie znaleźć się blisko swojej miłości.
Pewnym krokiem wyszedłem z łazienki i zmieniłem opatrunek na boku. Nie krwawił już, rana zasklepiała się dość szybko. Nakleiłem na niego plaster, owinąłem bandażem i nałożyłem na to koszulkę. Przeciągnąłem się i podszedłem do komody, na której leżało dawno zapomniane, rozbite lusterko. Złapałem jego delikatnie zdobioną białą rączkę i podniosłem, odwracając zwierciadłem do góry. Zmarszczyłem brwi i przyjrzałem się pęknięciom. Wydawały się zmniejszać, jakby chowały do środka swoje rozgałęzienia. Usiadłem na kanapie przyglądając się, co będzie dalej.
W niespełna godzinę wszystkie pęknięcia zniknęły, a lustro było jak nowe; z tą różnicą, że niestety nie pokazywało niczego, oprócz mlecznej mgły. Postanowiłem zostawić to na później, skoro i tak nie było zbyt pomocne. Teraz jednak miałem pewność, że Diana żyje, po prostu znalazła się w innym wymiarze. Trzeba było ją zlokalizować i sprowadzić do naszego świata. Kiedy wpadła do portalu musiała zostać wypchnięta we wrota do innego świata i tam też się znalazła. Odgarnąłem mokre włosy z czoła i wyjąłem kartkę, żeby sporządzić plan poszukiwań.
~
Nogi powoli odmawiały mi posłuszeństwa, kiedy biegłyśmy przez gęstwinę drzew. Jej uścisk na moim nadgarstku był mocny i niemal bolesny, przez co nie mogłam się wyrwać. Poza tym byłam prawie pewna, że nawet jeślibym uciekła, kobieta mogłaby mnie szybko znaleźć. Po moim policzku pociekła łza, kiedy poczułam jak uderza w niego gałąź i prawdopodobnie go rozcina. Ból był straszny. Próbowałam zahamować, widząc coraz więcej cienkich gałązek i potencjalnych ran.
-Poczekaj!- poprosiłam rozpaczliwie, zapierając się stopami o ziemię. Dziewczyna zwolniła kroku i odwróciła się w moją stronę.
-Co?- zapytała cicho. Dyszałam ciężko, próbując unormować oddech. Sięgnęłam do policzka i starłam z niego krew. Podniosłam spojrzenie na jej twarz.
-Proszę, idźmy wolniej.- jęknęłam cicho.- Nie nadążam.
-W porządku.- mruknęła.- Ale bądź cicho.- dodała po chwili. Pokiwałam głową, a ona zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu.- Nie będziesz próbowała uciekać?- zapytała niepewnie.
Westchnęłam głośno.
-Nie.- odpowiedziałam kilka sekund później.
-Dlaczego?- zdziwiła się.
-Dobrze ci się z oczu patrzy.- wzruszyłam ramionami. Było w niej coś, co mnie uspokajało, jakbym naprawdę widziała ją już wcześniej.
-Jestem czarownicą.- prychnęła.
-Nie przeszkadza mi to.- uśmiechnęłam się lekko.- Gdybyś chciała mnie zabić, zrobiłabyś to od razu.
Nie skomentowała tego. Wciąż mocno ściskała moją rękę, krążąc pomiędzy drzewami. Była ode mnie kilka centymetrów niższa, ale i tak sprawiała wrażenie silniejszej i sprawniejszej. I biegała dużo szybciej.
Rozglądałam się po okolicy, próbując zapamiętać drogę, ale na nic się do zdało. Gęstwina otaczała mnie za bardzo.
Dziewczyna nagle się zatrzymała jak wryta, a ja prawie wpadłam na jej plecy. Uniosła rękę i uciszyła mnie.
Minutę później przejechał przed nami mężczyzna na koniu, dokładnie słyszałam każdy krok zwierzęcia. Bałam się, ale ona wyglądała na spokojną, więc też zachowałam zimną krew. Kiedy zagrożenie minęło, znów ruszyła przed siebie, co jakiś czas przystając, jakby przypominała sobie drogę. W końcu jednak stanęłyśmy przed małą chatką.
Dach miała gruby, zrobiony z kilku warstw trzciny. Jedno małe okno wpuszczało do środka światło, a jego wysokość nie mogła być większa niż dwa metry. Wprowadziła mnie do środka, a ja od razu rozejrzałam się po wnętrzu chatki.
Pod oknem stała podstawka na księgi, a nieduża półka z nimi znajdowała się na przeciwległej ścianie. We wnęce znajdował się duży, czarny kocioł, na prawej ścianie było coś w rodzaju materaca, na którym spała. Dopiero wtedy puściła moją dłoń i podeszła do półki, przesuwając wszystkie rozlatujące się książki na jedną stronę i wyjmując ze skrytki w szafce mały kamień. Odwróciła się do mnie i dała mi go do ręki.
Ścisnęłam go, przebiegając palcami po jego powierzchni. Był gładki i chłodny, a w ciemnościach mogłam tylko zakładać, że błyszczał na niebiesko. A może to tylko coś się w nim odbijało?
-Możesz poczuć się nieswojo.- ostrzegła mnie, a zanim zdążyłam zapytać o co chodzi, poczułam chłód na ciele. Moje dżinsy i koszulka zniknęły, a zastąpiła je sukienka podobna do tej, którą nosiła kobieta. Na nogach miałam niezbyt wygodne sandały, ale włosy pozostały nietknięte.
-Jak ci na imię?- zapytała, zabierając mi kamyk z ręki.
-Diana.- odpowiedziałam cicho.
-Wojowniczka.- obwieściła, podchodząc do mnie.- Dobre serce. Dużo kochasz.- przechyliła głowę, przyglądając mi się ze smutkiem.- Czy warto?
-Warto.- odpowiedziałam pewnie, prostując się.
-Miłość może cię zgubić.- przepowiedziała nieprzytomnym głosem.- Ale może cię też uratować. Uważaj, kogo kochasz.
Pokiwałam głową, dając jej do zrozumienia, że przyjęłam to do wiadomości, chociaż jednym uchem wypuszczałam jej słowa.
-Ja jestem Eva.- powiedziała mi, sadzając mnie na materacu.- Potrzebujesz pomocy?- zapytała, łapiąc moje dłonie w swoje.
-Tak.- powiedziałam bardzo cicho.
-Spróbuję.- wyszeptała i wtedy poczułam, jak skóra na wnętrzu dłoni mnie piecze. Pojawiły się tam dwa rysunki przestawiające słońce.
Co tu się, do cholery, działo?
O jejku ... Co tu się dzieje... Świetny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział
OdpowiedzUsuńSuper! Niech Niall szybko odnajdzie Diane!!! Prooooooooooooooszę! Mam nadzieję, że Eva pomoże :)
OdpowiedzUsuńWow co tam sie dzieje?? Ja bym na jej miejscu oszalała. Jak to wgl mozliwe,ze cofnela sie w czasie?? ALbo to moze rownolełga rzeczywistosc?
OdpowiedzUsuńBynajmniej..ja bym byla w szoku i na pewno sie zaufalabym wiedzmie,ktora ciagla mnie przez pol lasu az do domu posrodku niego xd
Mam nadzieje,ze Niall ją szybko znajdzie no i odzyska skrzydla :)
Syl xx
o ja pierdole nie no takiego czegoś się nie spodziewałam *o* @weronika7
OdpowiedzUsuńSuper ;D Mam nadzieję, ze Eva jest tą dobra i pomoże Dianie. Niall kochanie szukaj swej ukochanej! ;3
OdpowiedzUsuń@czlowiekczek