piątek, 8 sierpnia 2014

Rozdział 2. { Trzy sposoby na śmierć? }

Diana's POV

Wyjść stąd. Muszę się jakoś stąd wydostać.
Nie myślałam racjonalnie, kiedy gorączkowo rozglądałam się po małej chatce. Szukałam jakiejkolwiek drogi ucieczki. Nie mogłam wyjść drzwiami, ponieważ Eva przed nimi stała. Zagryzłam dolną wargę, żeby się nie rozpłakać.
Dlaczego wszystko musiało być takie trudne? Nie mogłam po prostu mieć normalnego, nudnego życia? Dokończyć studia? Właśnie, studia. Cholera, nie wiem nawet, ile straciłam. Zawalę rok i...
Naprawdę myślałam o studiach w tym momencie? Byłam, do cholery, zamknięta w jakiejś średniowiecznej chacie w środku lasu, z czarownicą siedzącą na zewnątrz i w niewygodnych butach, które już obtarły mi palce.
Zsunęłam ze stóp buty i kopnęłam je w drugi koniec pomieszczenia.
Skoro byłam tam zamknięta, chyba mogłam się trochę rozejrzeć, nie?
Podeszłam do półki z książkami i dmuchnęłam na nie, pozbywając się kurzu. Może kiedy pociągnę którąś z nich, otworzy się magiczna brama do mojego świata?
Dotknęłam delikatnie księgi w fioletowej oprawie. Miała przyjemną fakturę, zachęcała do tego, żeby ją otworzyć. A jeśli będzie na mnie zła i zacznie mnie torturować, albo coś?
Pieprzyć to, pomyślałam przez chwilę. I tak nic gorszego nie może mnie już spotkać.
Wyciągnęłam księgę i położyłam ją na niedużym stole. Ku mojemu rozczarowaniu nic się nie poruszyło, a ja wciąż siedziałam w tym samym miejscu, ale przynajmniej miałam już jakiś interesujący obiekt.
Otworzyłam ją na pierwszej stronie. Były tam jakieś niezrozumiałe dla mnie słowa i przerażające ilustracje. Smok odgryza człowiekowi głowę. Inny płonie żywcem. Po kolejnym przebiegają konie i miażdżą mu kości.
W momencie, kiedy chciałam obejrzeć kolejną stronę, drzwi się otworzyły, a ja od razu wbiłam w nie spojrzenie. Chwilę potem przez próg przeszła Eva i podeszła do mnie, zamykając książkę przede mną i odkładając ją na miejsce. Nie była wściekła. Poczułam się jak... dziecko. Dziecko, które dotyka tego, czego nie powinno, ale rodzice ze spokojem mu to zabierają.
Rzuciłam na nią okiem. Przysiadła się i położyła przed sobą kawałek pożółkłego papieru.
-Chcesz uciec. Słyszę to- powiedziała smutnym tonem, patrząc mi prosto w oczy. Bałam się, że to jakaś sztuczka, która zrobi mi wodę z mózgu, ale nie odwróciłam wzroku- Chcę ci tylko pomóc. Możesz odejść, jeśli chcesz- zapewniła mnie cicho, przejeżdżając po papierze palcem wskazującym.
-Dlaczego?- zapytałam nieufnie, gniotąc ręką materiał sukienki- Czemu chcesz mi pomóc?
-Pomagam też sobie- odpowiedziała prosto- Anioł się tobą opiekuję. Pragnę rozgrzeszenia za czary.
Och. Więc byłam jej potrzebna. Teraz wszystko zaczynało mieć sens.
-Ty korzystasz, ja korzystam- dodała po chwili- Zgoda?- podniosła na mnie wzrok i zaczęła rękoma kreślić wzory na pustej kartce.
Nie przytaknęłam, ale też nie zaprzeczyłam. Skąd mogłam mieć pewność...?
-Jego kochasz?- zapytała, przysuwając do mnie swoje dzieło.
Od razu go poznałam. Te same rysy twarzy, te same niebieskie oczy, te same nastroszone włosy. Zmarszczyłam brwi.
-Nie. Nie kocham go- powiedziałam pewnie. Co ona robiła? Skąd mogła go znać?
-Podaj dłoń- poleciła, a ja posłusznie to zrobiłam. Docisnęła delikatnie kciukiem do każdego mojego palca- Kochasz. Mocne przywiązanie. To inna miłość- stwierdziła, puszczając moją dłoń- Kochasz kogoś jeszcze.
-Tak- odpowiedziałam, odsuwając od siebie rysunek Brandona.
Zmazała kilka linii i przedstawiła mi kolejny projekt. Dzięki niemu moją twarz od razu rozjaśnił uśmiech. Niall, mój Niall.
-Jego kocham- powiedziałam i dotknęłam lekko jego bladego policzka- Zobaczę go jeszcze kiedyś?- zapytałam cicho i nie zorientowałam się, że płaczę, dopóki łza nie skapnęła na obrazek.
-Tak, jeśli pozwolisz sobie pomóc- szepnęła i uśmiechnęła się do mnie delikatnie.
Czy to było warte tego ryzyka? Chęć usłyszenia jego głosu, poczucia jego dotyku, przeczesania jego włosów? Życie w symbiozie z kimś, kto praktykuje czarną magię?
Podniosłam na nią wzrok.
Oczywiście, że było.
-Zgoda.

~

Niall's POV

-Harry! Harry!
Wybiegłem na podwórze i szukałem chłopaka, chcąc podzielić się z nim swoim odkryciem, ale gdzieś zniknął. Po przebiegnięciu dość długiego dystansu, wreszcie opadłem na ziemię i zacząłem ciężko dyszeć. Płuca mnie piekły, a serce łomotało w piersi, ale uśmiechnąłem się do siebie.
Ona żyła.
Jeśli znajdzie przejście do naszego świata, co jest bardzo prawdopodobne, będę mógł znowu ją uściskać.
Dopiero teraz, siedząc na chodniku, mogłem przyjrzeć się dokładnie Niebu. Anioły nie były już takie wesołe jak kiedyś. Nie było widać koców piknikowych, zakochanych całujących się w policzki i staruszek tamujących ruch. Pojedynczy mieszkańcy przechadzali się powoli ze zwieszonymi głowami. Usłyszałem cichy płacz przechodzącej kobiety i wstałem do niej, żeby ją pocieszyć. Tak to działało w Niebie od zawsze.
Położyłem delikatnie rękę na jej ramieniu- Co się stało?- zapytałem miękkim głosem.
Wtedy podniosła na mnie wzrok. Ta twarz... Ona wyglądała zupełnie jak Diana. Cofnąłem się o krok, nadal się w nią wpatrując.
-Pani... pani Harris?- wykrztusiłem z siebie. Kobieta pokiwała głową, ocierając łzy ze swoich policzków- Ja... jestem Stróżem Diany- powiedziałem cicho, obserwując jej reakcję.
Jej spojrzenie na chwilę się rozświetliło, zanim znowu nie zapłakała głośno. Chwilę potem wpadła w moje ramiona, przytulając się do mnie mocno.
-Diana żyje- zapewniłem ją, na co tylko zadrżała- Wyszła ze świata Duchów. Jej lustro się naprawiło- powiedziałem, wsuwając je w jej dłoń.
Obróciła lusterko, przyglądając się mu dokładnie. Uśmiech na chwilę zamajaczył na jej twarzy.
-Nigdy tu pani nie widziałem- stwierdziłem, przechylając głowę.
-Mieszkam z mężem daleko. Nigdy nie wychodzimy- powiadomiła mnie, a ja po raz pierwszy usłyszałem jej głos.
-Dlaczego?- zmarszczyłem brwi. To raczej się nie zdarzało. Wszyscy uwielbiali Niebo.
-Nie chciałam umierać. Nienawidzę tego miejsca- powiedziała cicho, obejmując się ramionami.
Nastąpiła chwila ciszy, przytłaczającej ciszy. Chciałem ją jakoś pocieszyć, ale nie wiedziałem jak.
-Znajdę ją.
Słowa zawisły w powietrzu. Podniosła na mnie wzrok. Sięgnęła do mojej dłoni i ścisnęła ją delikatnie, kilka sekund obracając się i idąc dalej w swoją stronę.
Otrzepałem spodnie z piasku i kopnąłem kamień leżący blisko mnie, sprawiając że wylądował kilka metrów dalej. Teraz byłem jeszcze bardziej zmotywowany, żeby ją odszukać. Kiedy wróci, będzie mogła spotkać swoich rodziców.
Cholera, byłem na siebie zły. Przecież była tu tyle razy, a ja... Nawet o tym nie pomyślałem. Byłem zbyt zaślepiony miłością do niej, żeby chociaż wspomnieć jej, że jej rodzice mogą gdzieś tu być. Miałem ochotę wbiec z rozpędu w ścianę.
Diana, kochanie, znajdę cię.
Z tą myślą poszedłem dalej, szukając swojego przyjaciela. Ścisnąłem rączkę lustra mocniej w dłoni. Od tej pory nie ma strachu. Nie ma żalenia się.
Jest tylko walka.

~

Diana's POV

Usiadłam na łóżku i przechyliłam głowę w lewo, rozciągając szyję. Westchnęłam cicho i przeczesałam dłonią włosy. Zawarłam układ z czarownicą. Teraz w tym tkwiłam i nie było odwrotu.
Nie do końca wiedziałam, czy postąpiłam dobrze. Mogłam zginąć. Mógł zabić mnie nieokiełznany ogień, stwór z koszmarów czy koń, który nawet nie zwróci na mnie uwagi.
Wiedziałam tylko jedno.
Zanim to się stanie, zobaczę Nialla jeszcze raz.

~*~
Heeeeej :D
Wiem, że kochacie czekać na rozdziały wieczność, hehe. Ten jest trochę dłuższy niż poprzedni i tak próbuję Wam zrekompensować długą przerwę.
Jeśli ktoś jeszcze w ogóle tu wchodzi, podziwiam :D
Miłego weekendu misiaczki! ♥

6 komentarzy:

  1. Ja czytam :* Powiem że fajnie się zapowiada :D Kocham twoje blogi i to jak je piszesz <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ! <3 Nie mogę się doczekac, aż Diana i Niall się odnajdą :c

    OdpowiedzUsuń
  3. omg to jedno z moich ulubionych ff. mam fiola na jego punkcie

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku jak ja chce żeby oni sie juz odnaleźli ;3 Myślę, że Eva jednak chce jej pomóc i nie ma w tym jakiegoś podstępu. Po prostu chce zrobić coś dobrego by odkupić swoje winy...Dobrze, że Niall czuje, że ona żyje ^.^

    OdpowiedzUsuń
  5. Jajku w końcu nowy rozdział. Już nie mogłam się doczekać, a teraz jeszcze bardziej! Dobrze że Niall wie że ona żyje i chce jej pomóc. Czekam,z niecierpliwością na następny. Dziękuję że piszesz <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Łoooo :D jaki wspaniały rozdział ;* <3

    OdpowiedzUsuń